Najnowsze wpisy, strona 15


cze 08 2004 "Panta rei"...
Komentarze: 24

Jestem własnie w trakcie batalii sesyjnej,co sprawia ,że czasu nie posiadam.Zanikam powoli tutaj(blogi), żeby więcej być tam(książki),gdyż w dwóch miejscach na raz bywac nie zdołam.W zasadzie to budze się codziennie z cegłowką na głowie,okrutnie ciężką,cisnącą mój płat czołowy.Oderwałem się jednak w weekend,gdyż moja osada swe dni miała.Występów było co nie miara ,na małej scenie zespół "chujnia z grzybnią" grał tak ,że zacząłem się wstydzić,za to skąd pochodze.Myślałem , ze już niczym mnie nie mozna zaskoczyć , aranżacja wraz całą oprawą choreograficzną dni mego miasta wbiły mnie jednak w  ziemie."Gdzie Ja Kurwa mieszkam"-zadałem sobie pytanie stojąc na środku stadionu,w tłumie chłopów i dziewek rodem ze wsi polskiej.Ryje-z nadmiaru wina- w kolorze czerwonym bawiły się jednak przednio, nie zwracając nawet uwagi na częste niekontrolowane przerwy w myzyce z powodu chwilowego braku prądu."O rzesz kurwa Ja pierdole"rzekł by bohater filmu "Dzień Swira" gdyby dane mu było widzieć to co Ja, słyszeć to co Ja.Dyrektor Domu Kultury stworzył widowisko przednie,stanął na wyzynach, na szczycie, teraz powinień zamknąć oczy, skoczyć i spaść z hukiem,bo co mu pozostało.Nie no wiem, materia ogranicza, budzet tego miasta pewnie niewielki,więc zaoferował to co mógł, czyli gówno!Na koniec gówno się rozprysło w  blasku sztucznych ognii, których pokaz uświadczać było mi dane(z zegarkiem na  ręku- model "atlantic")przez minut kilka.

Jednak stojąc tam zdałem sobie sprawe,że wszytko mija,zmienia się, ewoluuje,podlega przeobrażeniaom,metamorfozie a ja co roku wciąż tam stoję."Panta rei"-rzekł naćpany Heraklit , gdyż w jego Efezie wszystko mu płyneło.Mi też wszystko płynie,życie ma coraz to nowsze odsłony, za kazdym zakrętem jest coś nowego,swieżego,"toczy się".No wlasnie, coś może się toczyć albo pod górę albo z góry.Pod górę toczy się za naszą ingerencją, siłą,aktywnością, z góry toczy się samoczynnie,bezwiednie,bez udziału naszego.Zycie jesli toczy sie  bezwiednie, jak ciało opada po równi pochyłej,a wiadomo,że wszystko co opada kiedyś osiągnie dna.Dlatego też aktywnym być powinienem ,gdyż odbić sie od dna bez wody i tlenu bym nie zdołał...Alleluja!

donmario : :
cze 02 2004 Walka z końcem...
Komentarze: 26

Mam wrazenie ,że sie kończy, konczy sie pewień etap.Znam siebie, wiem jak reaguje na zakończenia,nienawidze ich,przepełniaja mnie wewnętrznym wkurwieniem, ogólną niemocą.Juz jak byłem młodym szczylem doswiadczyłem pierwszego zakonczenia,od tamtej pory wiedziałem,że oprócz jajek nie znosze właśnie zakończeń.Byłem wtedy na koloni w liczbie dni 21 i  ten feralny 21szy dzien okazał sie być ostatecznym,wprowadzając mnie w stan goryczy.Dzis notuję powrot do stanu tamtego,znów coś się kończy.

Szybko sie przyzwyczajam,przywiązuje,wtapiam w środowisko,za to opornie idzie mi proces odwrotny.Nie chce ,żeby ludzie na których mi zależy odpływali z mojej rzeki,żeby się oddalali,szli każdy w swoją stronę.Czuje zawsze,że coś zostawiłem, coś mi uleciało, przegapiłem, nie dołożyłem starań,a teraz się kończy.

Koniec bywa okrutny, ostateczny,definitywny,koniec wszystko zmienia,na koncu nic nie ma.Ta pustka sprawia mi przyjemnośc ujemną ,dotyka moją hedonistyczna nature czyniąc w niej rany  tak głebokie , jakby były ciosane narzędziem ostrym.Organizm z tym walczy , jak z chorobą ,jak z ciałem obcym,bakterią rozpanoszoną."Będe więc walczył z wszelakim końcem,z każdą jego odmianą"-odezwał się mój wewnętrzny głos.Moge go zniszczyć stosując  prewencje, wczesniejsze zapobieganie, robiąc wszystko , żeby go nie spotkać.Przyczyną każdego konca jest zawsze początek,  chcąc nie dojść do  konca,nie spotkać się z nim, musze nic nie zaczynać. Obecnie jestem jednak na koncu , a kazdy koniec jest też początkiem,który nieuchronnie zmierza do następnego  konca...i jak tu nie pić?kurwa mać!

donmario : :
maj 26 2004 Kobieta-puch marny...
Komentarze: 41

Kobieta to jest dziwna istota, do dupy nie podobna.Myslę, że jedyny cel jaki stwórca wyznaczył Waszemu istnieniu to wkurwianie Nas.To jest Wasz głowny cel, priorytet.Macie ku temu predyspozycje,baa rzekłbym,że nawet jesteście w tym wyspecjalizowane. Stwórca Was wyposażył w niezbędne instrumenty,intuicje,co pomiektóre w urode. "A teraz idz Kobieto i wkurwiaj wszystkich tych, którzy są innego rodzaju" -rzekł Bóg po skonczonej robocie.Skurczybyk stworzył dzieło doskonałe, na prawde udane, idealne,utalentowane,co jak co, ale wkurwić niebywale potrafiące.

Wiecie nie rozumiem Was,a juz najbardziej Waszego toku myślenia,zachowania, sposobu podejmowania decyzji.Potraficie komplikować najprostsze rzeczy na świecie,nurzacie się w swej nieokreśloności, w wiecznym kurwa niezdecydowaniu,jesteście jak mały jachcik na falach wzburzonego oceanu,kołyszecie się,balansujecie.Nie zajmujecie określonego stanowiska, nigdy nie jesteście po prawej ani po lewej, za to zawsze po środku.
Ja zawsze przypierałem Was do ściany,przybijałem jak gwożdzia,wymuszałem decyzje.Zadaje takie pytania, na które można odpowiedzieć tylko "tak" albo "nie", konkretnie.Wy najczęsciej uzywacie "nie wiem", co wkurwia mnie wybitnie, powodując nieodparte,niekontrolowane sączenie się piany z pyska mego.Mało tego,czasem mówicie "tak", tylko,że wtedy znaczy to "nie",jeśli natomiast mówicie "nie" znaczy to "tak".Takie sytuacje występują ,kiedy w ogóle jeśteście w stanie coś powiedzieć,bo jeśli nie jesteście, to wtedy się zachowujecie.Hehe kurwa jak wy się zachowujecie!Zachowujecie się na "tak" a myślicie,że "nie", po chwili na "nie",a myślicie,że "tak", a gdy juz brakuje Wam środków poprostu spierdalacie hen daleko za góry, za lasy.
I tak złapie,postawie przed sciąną,złoże nogi do kupy, tak co byśta między nogami nie spierdoliły i zastrzele pytaniem,niczym komboj z lufy swego sztucera.Lubie to czynić i czynić będe po kres dni moich.
Czy to takie trudne mieć jakieś zdanie?,poskaładać swoje uczucia i do czegoś dojść, do jakiejś odpowiedzi.Wiem,że uderzam nagle,z siłą pioruna, ale to dlatego,że mam w tym cel.W poszukiwaniu "kamienia filozoficznego"nie zatrzymuje się zbyt długo tam, gdzie się potykam. Przecież nie chodzi o to ,że jakaś odpowiedz jest dobra albo zła,chodzi o to,żeby w ogóle jakaś była,żeby była określona.Nikt przecież nie lubi żyć w zawieszeniu,skoro tramwaj pędzi po chuj się zatrzymywać,albo jedziesz ze Mną albo wysiadasz na innym przystanku.Szkoda czasu na wszelkie zbędne pierdolenie, animozje,sramtatamtam.Nie chce mi się juz tracić czasu na  gry werbalno-bechawioralne,zbyt go cenię, wiecznie na tej planecie nie będe.
To co, moje drogie Panie?Jestescie takie, jak mówie,czy  nie jestescie?Założe sie ,że nie wiecie!!!

donmario : :
maj 21 2004 wodospad spokoju...
Komentarze: 24

Jest 9:41 rano!, no właśnie Ja nigdy nie wstaje rano , a jesli juz wstaje, to tylko po to,żeby położyc się za chwile ponownie,badz też wtedy,kiedy fizjologia wzywa mnie nieuchronnie do zaspokojenia.Dzis jednak jest inaczej,obudziłem się bez dzwonkowych wspomagaczy, bez rozległego głosu matki,tak sam od siebie,biologicznie coś mi się dziś przestawiło.Powodem tego jest wczorajsze niecodzienne zdarzenie,coś co Mną zachwiało,wstrząsneło, sprawiło,że kontrol osoby własnej przestała byc kontrolą.Obiecywałem Wam moi drodzy parafianie oraz sobie,że już nie wchodze tam,gdzie nie jest mój teren.Linke wcześniej obsikał inny samiec stawiając znak "obcym wstęp wzbroniony!". Obietnicy dotrzymałem,siedząc koło Niej jak kamień,zdawkowo odpowiadałem na jej pytania, bez cienia emocji.Gęste powietrze między Nami,promienie słoneczne wbijające sie przez okno oraz te jej dziwne ruchy kreślone ołówkiem na kartce sprawiały,że nastrój był jakby w zawieszeniu, w oczekiwaniu."Chce mieć Twój numer telefonu, dasz mi!?"-powiedziała Linka uderzając Mnie w pysk siłą wypowiedzi,przerywając niezłomną ciszę, zalewając mnie falą wodospadu spokoju(jak smiała tak do Mnie bezpośrednio!!nie ma wstydu pinda)."Masz"-wręczyłem jej aparat nie patrząc w oczy.Pogrzebała sobie ,poczytała esemesy, pojebała mi troche funkcje,znalazła wreszcie numer docelowy i oddając aparat ze spokojem "dziękuje "powiedziała.Ona jest nienaruszalna,stabilna ,głęboko zakorzeniona w pewności siebie,pomimo swoich młodych jeszcze lat.Sprawia wrażenie jakby stała gdzieś z boku,jakby nie uczestniczyła,jakby podążała swoją drogą.Jest przerażająco niezależna,nie podatna na sugestie,Ona wie kim jest,co chce,do czego dąży,jak nie kobieta!!!Fanatyczna fascynacja jej osobą zastanawia mnie samego, coś niesamowitego drzemie w tej dziewczynie.Interakcje z Nią są coraz bliższe,poważniejsze,Ona chyba nie wie w co sie pakuje,nie ma pojęcia ,co mogę jej zafundować.
W tych szachach to Ona jest królową,kieruje tą grą,sprawia,że jestem pionkiem ,którego może przestawiać.Ja pionkiem kurwa mać!! No, ale co?W zyciu w róznych rolach przyjdzie mi grać więc teraz moge być pionkiem.Miłośc jest wtedy, kiedy facet daje kobiecie wałek kuchenny do ręki mówiąc "mozesz mnie teraz napierdalać tym orężem wszedzie tylko nie po oczach, tak, co bym zawsze widział kto mnie bije",bo miłość prawdziwa, w postaci czysto krystalicznej to poddanie sie masochizmowi za zgodą, za wolą.To ciągłe upadanie, wstawanie,ciągły ruch nasycony.Więc daje jej ten wałek,niech Ona przejmuje inicjatywe,godze się na wszystko co zrobi, popieram jej każdą decyzję,nawet tą najgłupszą decyzje bycia ze Mną,jej rezyko,jeśli się podejmie będzie kiedyś  żałowała...

donmario : :
maj 17 2004 Tytuł jest mi obojętny...
Komentarze: 24

Na zewnątrz szaro, buro i chujowo,w atmosferze jakieś 5-7 C, czyli tak , jak wczoraj.A wczoraj dzień święty święcić postanowiłem, ale do koscioła nie zaszedłem.Przeszedłem się po mojej osadzie,relaksowałem się, nigdzie sie nie spieszyłem.Przełamywałem lekki opór wiatru,kroczyłem krokiem spacernym, mijałem sklepy, wystawy,ludzi wszelkiej maści , rodzaju i postury, jadące a czasem zaparkowane samochody. "Orędowniczko Nasza, Matko Niepokalana, Pocieszycielko Nasza..."-wydobywał się głos "Radia Maryja", z któregoś z otwartych okien, "pipppppp"-napierdalał ktoś klaksonem na pasach, "wrrrrrrrrrr"-jakiś okurwiały kundel szczekał nie wiadomo po co.A ja sobie szedłem z okularami przeciwsłonecznym na oczach( model "matrix"), pomimo że słonca nie było.Szedłem sobie ze słuchawkami(firmy "Panasonic") na uszach, a z nich wydobywały się lekkie, powabne,miękkie dzwięki "symphonii Varsovi" tłumiące nie tylko głosy ulicy, ale kojące moje nerwy.Spotykałem znajomych, znajome,żartowaliśmy, śmialiśmy się,swobodna , niczym nie skepowana wymiana myśli, umawianie sie na imprezy.Krokiem powolnym , melodyjnym przebywałem odległości , komórki nerwowe kołysały się w rytm myzyki,falowały.Na twarzy mej usta zarysowane w uśmiech,wyrażający krótkie i wymowne "pierdole".Osiągnąłem piękny, jakże pożadany stan obojętności.To wspaniałe uczucie mieć wszystko i wszystkich w dupie, nie rozglądać się na prawo i lewo, nie słuchac opinii innych z tego samego gatunku.Chciałem tylko sobie iść i sobie szedłem,jak chciałem się zatrzymac , to się zatrzymałem,kiedy chciałem sobie kopnąć kamień, to sobie kopnąłem,nic nie było w stanie zmącić mi tej niedzieli.Nie było cienia presji, żadnych zewnętrznych ani wewnętrznych nacisków,żądnych ograniczeń, horyzont swobody myśli i czynów.Wczoraj niczego nie musiałem , za to wszystko mogłem, dziś niczego nie mogę, za to wszytko muszę...

donmario : :