Archiwum kwiecień 2004, strona 1


kwi 19 2004 Trzy planety...
Komentarze: 6

No moi drodzy parafianie, ostatnio moje życie staje sie coraz bardziej intensywne.Wraz z odejściem zimy rozbudzam sie coraz bardziej niczym niedzwiedz.Wszystko nabiera barw, nadal jest rozmazane, ale juz kolorowe.Nawet sie nie spostrzegłem , kiedty znalazłem się w pędzącej karuzeli...karuzela zdarzeń, uczuć....jakby mi ktoś napierdalał slajdami przed oczyma z szybkocią światła, wszysztko sie zmienia jak w kalejdoskopie.

W mojej orbicie kręcą się trzy planety powiązane w galaktyce zdarzeń.Pierwsza to Linka, o której juz wspominałem, druga to Kasia , o której również wspominałem , ale bezimiennie ( to ta "dziewczynka z zapałkami")oraz...i tutaj nowość....dziewczyna tak samo piękna jak mądra aczkolwiek dla mnie bezimienna jeszcze, która w szlachetny sposob podyktowała mi całe kolokwium, gdyż się kurwa w ogóle nie nauczyłem.Ten akt miłosierdzia nie był jedynym powodem dla którego Ją zauważyłem.Dzieki swej urodzie i miłej aparycji była zauwazona juz wczesniej, ale do tej pory nie należała do osób z kręgu mojej orbity.Zamierzam ja zagarnąć.

No wiec w natłoku zdarzeń i myśli trzeba by się zdecydować w którym kierunku uderzyć, gdzie skupić swoją uwagę, na jaka karte postawić.
Działanie na trzech frontach może i byłoby strategicznym podejściem, ale tylko w Iraku.Pole relacji damsko-męskich to też pole bitwy, walczymy tutaj na znaki, gesty, spojrzenia, słowa.Mam taka zajebistą broń, która jest skuteczna tylko wtedy, gdy wczesniej sie jej nie uzywało.Kiedy juz przychodzi taki moment że wszystko jest spierdolone totalnie, wtedy pozostaje mi ta broń.Ona jesli nie powala doszczętnie to przynajmniej daje dużo do myślenia.Nigdy jej nie nadużywam, bo wtedy straciła by na znaczeniu i nie wywoływała zamierzonego efektu.

Za niedługo wyjezdzam.Musze kogos poznać żeby miał się kto ze mną pozegnać na lotnisku.Chce żeby były łzy rozstania.... jak na zajebistych romantycznych filmach....bo Ja jestem zajebisty bohater romantyczny.MUsze mieć o kims myśleć, musze mieć kogo zdradzać, bo prawdziwa miłośc bez zdrady nie jest miłością, tak jak orzeł nie jest prawdziwą monetą bez reszki.Musze mieć kogoś kto bedzie mi przypominał jakim jestem  nieczułym i obojetnym hujem....tak,zebym nigdy o tym nie zapomniał...

donmario : :
kwi 14 2004 Zalany poniedziałek...
Komentarze: 32

Wyciągam niepewnie palec wskazujący......dotykam.......gorące, gęste..........coś jakby budyń..........robie krok do przodu.......wchodze dalej........uderza mnie ciężkie powietrze,szum,gwar,rytm,dym,zawiesina jakaś niezmierzona.Czuje tytoń.....zapachniało pierwszą wiosenną "trafką".A na parkiecie twarze grymaśne, ciała, dypy, cycki, ręce, głowy.........wszystkie zlepione potem w jedną bezimienną całosć przypominającą konsystencje zupy..........dobrze popieprzonej zupy.Pory skórne wydalające opary alkoholu....poruszający sie wolnno organizm........bryła bezwładna zapakowana w ciasnych  ścianach.......Więc ide do baru........dla mnie piwo prosze, tylko mocne.......barmanka automatycznym ruchem sciąga kapsel.........pssssss.......szybkim przechyłem wlewam zawartość w przestrzeń organizmu...........nieuchronnie zmierzam do stanu zwanego 'banią'.W  głowie pojawił sie zamęt, chaos, szaleńtwo............widok jakiś taki niwyrazny, rozmazany, nieostry.Wtaczam sie, zlepiam, staje sie kolejnym trybem maszyny.Kobiety kręcą się wokół rury, z wężem owiniętym wokół szyi..........chodz do mnie, chodz do mnie..........ich obślizgłe, mokre spojrzenia wabią...........chodz do mnie, chodz do mnie.......W  głowie zapaliła sie czerwona lampka.......kurwa, gdzie ja jestem?, kim ja jestem?,skąd przybywam?, dokąd zmierzam?........Qou Vadis DonMario?.........Targam sie sprzecznosciami, czuje coś w rodzaju natężenia, napięcia seksualnego, zmysły wyostrzone. W ciemnym tunelu pojawia się blask oślepiający........powłócze nogami do Niej, wyrzucam z siebie jakieś dziwne głoski, samogłoski, spółgłoski, wszystko jak na taśmie w  zwolnionym tempie..........Jaaaakkkkk maaaaaasz naaa immmmiiieeee?.......Jestem twoją "dziewczynką z zapałkami" mój chłopczyku, spłoniesz razem ze  mną.......jestem w pierdolonym piekle, w gniezdzie grzechu i rozpusty........yeah......wziąłem ja za ręke........przytuliła mnie.......już dobrze, juz dobrze...........

donmario : :
kwi 10 2004 Pobity, zbruzgany...
Komentarze: 4

Zaczęły sie swięta, w około widac celebracje........ widać że ludzie powyciągali swoje najlpesze wdzianka, garnitury, babki mają nowe trwałe na głowach, nowe buty, torebki pod kolor.......tak co by babka babce równa nie była....Jedna Pani to nawet sobie kapelusz kupiła, z takim wielkim rondem, jak stąd do Japonii........zrozumiane, przecież są święta.Ludzie niczym kukiełki przemykaja po ulicach, z powagą godną swiąt..........chodzą, debatują, uśmiechaja się, witają , żegnają, sciskają, wytykają.......tudzież dupy obrabiją:))....ale wszystko zostanie w rodzinie.Jednym słowem dynamika, ruch,  zgiełk zarówno na ulicahc jak i na twarzach, w iście Gombrowiczowskim stylu.....Matka mnie do spowiedzi wygania, bo nie byłem ze sto lat......tak,'sto lat samotności'........ale co ja mam księdzu powiedzieć, że używam kurwa i huj........a czasem pizda....ale to ostatnie to okazyjnie tylko:)).Przeciez on też to robi, moze nie głośno, moze nie oficjalnie, ale w zaciszu swojej duszy, w myśli nie jedna kurwa mu sie wymknęła...........nie osądzam, bo sam nie chce być sądzony...........w koncu wszyscy jestesmy ludzmi i zadna sutanna nie jest w stanie nas podzielić............A zresztą spotkamy sie kiedyś na Sądzie Ostatecznym, ja juz przygotowuje obrone..........moze sie uda czyścieć uzyskać, w zawieszeniu, ale nie na haku, tylko na 3 lata:))..........Oby mnie tylko na równi z kryminalistą Syzyfem nie postawili........po pierwszym wepchnięciu kamienia wiecej juz nie bede próbował............nie ze mną te numery Bruner:)).......Pasja..........jak święta to 'Pasja'..........surowa opowieśc w aramejskim oryginale........Melu Gibsonie.......coś ty ze mną zrobił........chwyciłeś za gardło, dusiłeś do utraty tchu...........podniosłeś mnie do góry po czym rzuciłes moim bezwiednym ciałem o ściane........nawet kiedy chciałem sie podnieść skopałeś mnie.........skuliłem sie z bólu.......ale wiem że sie należało..........bo to Moja wina, Twoja wina, Nasza wielka wina.............

donmario : :
kwi 08 2004 O kobietach dla kobiet....
Komentarze: 8

Śmiem twierdzić że Adam był Małpą....i to nie dlatego ze wierze  w ewolucje......był zgięty wpół, nieogolony, zdziczały.....na niczym mu nie zalezało.....nie miał celu, sam nie wiedział po co jest.I tak by to trawo gdyby nie zobaczył jej......stało się.....pojawiła sie niespodziewanie, ku zaskoczeniu przyrody......Adam wyprostował sie nagle....przyjął postawe wojownika....miał o co walczyć....o akceptacje.Napuszył sie , wypiał pierś, chcial sie przedstawić w jak najlepszym świetle......chciał zaimponować, być zauwazonym..........własciwie wszytko co robił robił dla niej, przez nią, ze wzglądu na nią.Zawdzięczamy mu pozycje pionową-  my faceci - wlasciwie nie jemu tylko jej..............Dzis wstaje rano, golę się, czesze, perfumuje dla Ciebie, robie  to po to zebyś mnie zauwazyła....żebyś mnie doceniła...zebyś dobrze o mnie myslała.W szeregu szarości chce byc pomarańczowy -dla Ciebie..........zaraz ,zaraz......zapomniałem......przecież jestem egoistą, hedonistą......dbam tylko o siebie, o swoje przyjemnosci, zalezy mi tylko na wlasnych doznaniach........nawet jesli Tobie sprawiam przyjemnosc robie to tylko dla tego , że sprawiamie Tobie przyjemnosci jest DLA MNIE przyjemnoscią...........Obwiniam Cię że namówiłaś Adama, otworzyłas wtedy 'puszke Pandory'.To nie jego wina.....kazdy by zerwał:)))Nienawidze Cie za Twoją nieodpowiedzialność, za zmiennosć, za humory, podstęp, przebiegłośc, zdrade.......za władze , którą masz nade mną..........Mam wiele powodów żeby Cie nienawidzieć, jeden żeby kochać......Kocham Cię bo jesteś:)))).............

donmario : :
kwi 06 2004 Rzecz o Lince...
Komentarze: 4

No i wróciłem....'veni,vidi,vici'......przyjechałem, zobaczyłem , ale czy zwyciężyłem?......Zeby zwyciezać trzeba walczyć, ja sie tego nei nauczyłem.....ale to nei moja wina......zazwyczaj zamiast zdobywac to Ja byłem zdobywany.Kobiety mnie otaczały i to one sie mna interesowały.......wszystko jest okay, tylko jestem przez to ułomny.......wkurwia mnie to ze to ja powinienem przejmować inicjatywę.........wiem że to chore,ale taki juz mój genotyp.Myslę ze jestem podrecznikowym przykładem męskiego szowinisty.......jestem męskim skurwysynem w czystej postaci :))).......Linka nalezy do tych które warto zdobywać......Ona jest taka młodziutka, niewinna, ładna, inteligentna ale przede wszystkim naturalna........przesadne kosmetyki, sztuczne wypiękniacze, wspomagacze, make-upy nie skazały jej twarzy........ona jest jak dzikie drzewo, jak rwący potok górski, jak wiatr, huragan.......a jednoczesnie oaza spokoju.......tak, taka jest Linka...........Ma tylko jedną wadę , skaze.......ma chłopaka.......no ,ale wtedy jeszcze mnie nie znała:))).........Jestem jak pająk, rozciagam pajęczyne i czekam na pożywienie, na ofiary........pewnei dlatego nie mam zbyt wielu koleżanek:))Kolezanki stronią ode mnie jak od szklaneczki wprawdzie wytwornego, ale zatrutego wina:)).............Uchylam drzwi do mojego świata, ale nie wpuszczam dalej.......Nad Linką mógłbym nawet popracować, mógłbym nawet ja wpuścić..........ciekawe jak by to było.......aha ten chłopak.Ja bym na jego miejscu Lince nei ufał, szczególnie wiedząc ze rozmawiawia z takim typem jak Ja))......Ona jest niepozorna, czasem podejrzana, cicha woda brzego rwie......kto wie czy ona nie zatrzasnie mnie w pułapce.........moze i by mi sie nawet należało , za te wszystkie koleznaki:)).........No nic, zobaczymy jak sie sprawa potoczy.....czas pokaze........nie zbadane sa wyroki boskie:)).............Puszek do New Yersey mam prawie po drodze, moze Cie odwiedze......widzialem twojego bloga......wprawdzie tapeta nie jest zajebista, ale nie ocenia sie ksiazki po okładce.....notki masz konkretne:))......jak bede potrzebował pomocy z anglika to dam ci znac............

donmario : :