Archiwum 18 sierpnia 2005


sie 18 2005 Smack my bitch up.
Komentarze: 7

 

No i wyjechaly te zawszone zydowskie parowasy, co oznacza mniej wiecej tyle, ze luzuje cugle i nie musze juz wstawac tak bardzo rano ( kazda pora ponizej 12.00 to dla mnie bardzo rano , a tu musialem wstawac bardzo bardzo bardzo rano), ani nie musze robic tych pierdolonych dresingow, kietczap, tuna, jebanych "baked potatoes", blinces, chicken nuggets, no more barbecue, ani innych tego typu i rodzaju syfow i smieci do zarcia, ktore pochlaniaja w ilosci zawrotnej te jebane male zydowskie potwory. Wszystko tutaj  niekoszerne, nawet kurwa papier toaletowy.
Co roku po Campie moj poglad na dzielo Hitlera ewoluuje i tak mysle sobie , ze poza kilkoma rysami na zyciorysie w sumie dobry czlowiek z niego byl.
Troche sie chyba zmeczylem sezonem, ale koniec juz widac wyraznie, a na koncu lece odpoczac do Los Angeles ( iiichaaaa) i zachacze o meksykanska Tihuane ( iiichaaaa nr 2.).Iiichaaaaa nr 3 jest taka , ze zaraz sie zaczyna impreza i sie najebie w milym miedzynarodowym towarzystwie, gdzie przeplatac bedziemy jezykami wszelakimi, rozumiejac sie ,gdyz wodka lagodzi obyczaje.

That's it!

 

donmario : :