Archiwum 08 czerwca 2005


cze 08 2005 Ambasada to przesada.
Komentarze: 15

 

By to chuj. Zdarzyło się tak, że miałem się bronić 15tego, czyli w ten sam dzień, kiedy mam się stawić na Okęciu na samolot. No to kurwa przełożyłem sobie obronę na jutro. W poniedziałek mam się stawić w Krakowie w ambasadzie na rozmowę o wizę mając przy sobie: legitymację, której już po obronie mieć  nie będę, indeks, który dziekanat już dawno mi zarekwirował, zaświadczenie  o studiowaniu, którego nikt mi nie wyda , bo właśnie jutro kończę studia. Mam tylko jeden odosobniony świstek papieru od amerykańców- pozwolenie na pracę. Wielokrotnie miałem w życiu farta, tylko czy studnia szczęścia jest faktycznie bez dna?  Pozostając bez  odpowiedniej dokumentacji , jedyne co mi zostało to przekonać Konsula do mojej bezgranicznej miłości do kraju. Tylko czy Konsul jest na tyle romantyczny, żeby mi uwierzyć? Pewnie nie. A szkoda, bo Ja na prawdę kocham ten kraj, i zamierzam tu wrócić po wakacjach.

Chuj tam, co będzie ,to będzie, będę się dostosowywał do tego co mi tam okoliczności przyniosą, bo jak nie mogę zmienić okoliczności, to muszę się im poddać. Do usłyszenia z tej ,albo z tamtej strony oceanu.

 

 

 

donmario : :