cze 05 2006

Tam gdzie kończy się smak, pozostaje niesmak....


Komentarze: 18

 

Musze to wyraźnie sobie powiedzieć, że wypaliłem się, zużyłem  w relacjach damsko-męskich. To tak jakbym żuł gumę, żuje , żuje, wyciskam ostatnie soki i wypluwam z niesmakiem, fuj. A później znowu jest ktoś inny na chwile, świeża guma, więc żuje i gdy smak się skończy wypluwam, fuj.  

 I próbuje wymyśleć dlaczego tak właśnie jest, czy to już jest schemat, kiedy w niego wpadłem i czemu z niego wyjść nie mogę. Po całych tonach analiz, stawianiu wciąż nowych wymagań , kryteriów, barier, zapór,oświeca mnie wreszcie wniosek taki oto ,że przyczyną toku zdarzeń, czynnikiem sprawczym rozkładu relacji, nie są same bariery,ale ja sam, czyli ich wesoło pierdolnięty twórca. Jakie to proste jest przecież, tak mi jest wygodnie, bo ja tylko korzystam z kobiet, a tak w ogóle to lubię być sam. Ale przecież wiem, że to płytkie jest, prostackie, puste i durne, że przecież nie o to mi chodzi i że już mi się to wszystko dawno znudziło, przejadło się, zmęczyłem się , zasapałem , a za 20 lat obudzę się  zlany potem, z ręką w nocniku , jak to się powszechnie mówi, chociaż sam nie wiem czemu akurat w nocniku, ale to nieważne jest, bo mało tak na prawdę jest rzeczy ważnych, a ja chciałem powiedzieć, że właściwie to sam już nie wiem co, ale pewnie wiecie o co chodzi.

 

 

 

 

 

donmario : :
05 czerwca 2006, 10:05
Żuj i czekaj na taką, która nie traci smaku. Wybacz, że wypisuję takie oczywistości, ale jest jeszcze tak wcześnie, a ja wciąż pod wrażeniem... pst! :-) (właściwie \"pod wrażeniem\", to jestem permanentnie, bo MzW nie traci smaku)
05 czerwca 2006, 08:57
Wiem o co chodzi.
Ale przecież to tylko czasowe jest...
05 czerwca 2006, 08:26
Mniemam, że chodzi o brak kompasu. Choć azymutów też nie dostrzegam... Istnieje jeszcze jakiś cień szansy w noktowizjerze, ale przyznaję,- minimalny!
Cóż, życie i tak żyje swoim życiem...

Dodaj komentarz