mar 09 2006

Bez tytułu


Komentarze: 3

 

Ten moment kiedy budzisz sie rano z resztkami powyrywanego snu, przygnieciony mysla, z opuchnietymi powiekami, zdretwiala reka.I kiedy stoi przed toba nieuchronna perspektywa dotkniecia plaszczyzna stopy zimnej podlogi najpierw lewa noga, a potem zrobienia tego samego prawa. Ten moment kiedy jeszcze sie do konca nie obudziles ,kiedy wisisz w polsnie, a wiesz ze juz musisz przejsc w stan rzeczywisty.I kiedy twoje cialo lezy, a sciete , jak jajka na patelni galki oczne patrza w sufit z wyrazem otepienia, wiesz ze wszytsko co bylo przed i co jeszcze bedzie jest jak sen wariata.I ogarnia cie wtedy wewnatrz pusty chichot, a ostatnia instancja sumienia kolejny raz mowi ci zjebales.Patrzysz w lustro i widzisz ssaka, na szczycie lancucha pokarmowego, product slepej ewolucji, ktory od nadmiaru wyssanych emocji, peka ,jak komar od nadmiaru krwi.A na twarzy kazda rysa odciska potok zdarzen przeszlych, i kazda mysl o tych , ktore nadejda. I nie wiesz co bylo prawda , a co falszem, co naturalnym , a co sztucznym. Lawirujesz tak w malym kole zdarzen , ktore czescia jest kola wiekszego.Cialem twoim owinietym pajeczyna neuronow doswiadczasz rzeczywisctosc, zimne, biale, ciche, sterylnie bezzapachowe otoczenie jest tym, co prawdziwie namacalne.I twoje blade cialo, kazdym pojedynczym neuronem, kazda komorka i tkanka, nie pozwala ci zapomniec, ze to samo zycie. Zyj tak jakby to byl twoj ostatni dzien, az ktoregos dnia bedziesz mial racje.

donmario : :
BanShee
19 marca 2006, 14:18
jeśli tak ma się kończyć mój ostatni dzień (jak przez ostatnie dwa tygodnie kończy się każdy) to chyba samej siebie mi żal...
kobieta_z_kotem
19 marca 2006, 11:49
i w trakcie maratonu zycia pomiedzy obowiazkami a przyjemnosciami odnalezc siebie ......
11 marca 2006, 14:16
Najlepiej budzi mi się z rana, kiedy budzić się nie muszę.

Dodaj komentarz