Najnowsze wpisy, strona 2


sie 12 2006 Art Of Fall.
Komentarze: 8

 

Myśląc o osobie własnej, o miejscu wśród innych w czasie obecnym musze powiedzieć ,że jest niebywale chujowo. Mówię to oczywiście przez siatkę, pryzmat subiektywnych odczuć, pamiętając o strukturze własnej psychiki, która nakazuje mi wciąż osiągać, zdobywać, walczyć, porównywać, wątpić, kwestionować, podważać ,znieważać czy umniejszać. Jest w tym jakaś sprawiedliwość, bo kiedy umniejszam to zaczynam od siebie, a kończę na całym tym skurwionym środowisku. Umniejszam dlatego, że rozglądam się horyzontalnie i zawsze widzę w perspektywie coś co jest większe. Nie ma tu chyba przestrzeni, miejsca na szczęście, ale ciągły bieg  po to lepsze. Nie mam tez pewności czy to lepsze, to tylko projekcja umysłu, iluzja, fantom, złudzenie, czy może coś rzeczywiście z wielości możliwych wyborów jedyne, dobre i moje.

 

Z kącika – kobieta pod lupą:

 

W świecie kobiet jest tak jak z powodzią. Napełniają swe zbiorniki retencyjne emocji, aż po same brzegi i to co je powstrzymuje od nagłego rozlewu to napięcie powierzchniowe wody i solidna tama. Wystarczy ,że dasz mały znak, że otworzysz lekko tamę, a zaleją cię potokiem uczuć. To będzie długi weekend, a meteorologowie zapowiadają obfite opady.

 

 

 

 

donmario : :
sie 05 2006 Grab a bite and feel the rhytm of the summer....
Komentarze: 11

 

Ilekroć widzę tą klientkę gdzieś w telewizji, na jakimś koncercie, wywiadzie czy w programie jakimś przypomina mi się ta krótka historia i nie mogę opanować śmiechu.

 

Lat kilka temu w państwie Grecja, na półwyspie Halkidiki, w miasteczku Pefkohori Don ,czyli Ja spędzał błogie dwa tygodnie mocząc jajka w przezroczyście czystej wodzie morza Egejskiego, zachlewając się wieczorami tanim winem kupowanym w karnistrach ,jak benzynę i bawiąc się po imprezach , knajpach i takich tam miejscach grzechu i rozpusty do rana samego. Z tego też okresu pochodzi jego pseudo –Don- wymyślone przez grupę dziewczyn , z którymi tam właśnie dane mu było być, ale nie o tym ja chciałem.

No więc któregoś tam z rzędu wieczora, po obaleniu któregoś tam karnistra wina, stałem sobie przez jakąś tam imprezą, chociaż najświeższa pamięć mówi mi, że to raczej był jakiś bar Karaoke bardziej niż impreza, ale ja nie o tym chciałem , tylko o tym, że stając tam właśnie z kumplem rozmawiałem sobie głośno i biegle po polsku ,aż tu nagle klientki w liczbie dwie uśmiechając się, chichrając, skacząc czy podskakując zaczepiły nas i mówią cześć chłopaki wchodzicie z nami czy będziecie tak stali, a kumpel do mnie ,że widziałeś to chyba była ta piosenkarka, no ta córka tego wiesz.

No to patrzę , przecieram oczy od gęstej pijackiej mgły i no stary masz kurwa racje mówię do kumpla, tak to ona , córka tego wiesz z jakąś koleżanką ,nikomu nie znaną blondyną.

Dziewczyny złapały ,że już rozpoznaliśmy postać i zaczęły jakby oglądać się za siebie i jakby szybciej spierdalać ku drzwiom imprezy  w nadziei ,że ktoś je zacznie wreszcie gonić, jakiś autograf, zdjęcie czy coś, a tu nic. Pusto , echo, chłopaki wiedzą kto tu się do nich uśmiecha i kurwa żadnych zaczepek, podrywów, takie skandalicznie małe zainteresowanie przy tak wielkiej okazji.

Dziewczyny zniecierpliwione weszły na imprezę, i po dwóch minutach wyszły zawołać nas jeszcze raz, chłopaki to wchodzicie z nami?

Don, miło mi.

Patrycja Markowska, miło mi.

Słuchaj Patrycja mówię do niej trzymając aparat fotograficzny kumpla, chcielibyśmy bardzo zrobić sobie zdjęcie z Twoją koleżanką, zrobisz nam powiedziałem wręczając jej aparat.

 

 

 

 

 

 

 

donmario : :
sie 03 2006 Krótka dezynfekcja złamanej kosteczki.
Komentarze: 18

 

A w ogóle to wczoraj z kolegami i z koleżankami napiliśmy się piwka i spędziliśmy milusieńko wieczór, a  w sobotkę planujemy iść do Czech na smażony ser, frytki i zachlać się czeskim dobrym i już nie tak tanim jak niegdyś piwkiem. Zjemy też może kiełbaski na grillu. Dawno nie pisałem moje kochane robaczki, ale ufam ,że o mnie nie zapomnieliście. Wspomagacie mnie radą, dzielicie ze mną smutki, mnożycie radości, jesteście zawsze ze mną. Nie mam żony, nie mam dzieci, dziewczyna mnie rzuciła, ale mam Was i wiem, że powiecie, że będzie dobrze, że Wy też tak macie, że wiecie co myślę i czuję, i  żebym się nie martwił, bo po najciemniejszych chmurach zawsze przychodzi słońce. I że to zła kobieta była.

Dla poprawy mojego nieciekawego nastroju, chyba sobie zrobię wreszcie jakiś fajny szablonik. Albo zamiaszcze jakąś ładną myzyczke.A w ogóle co o tym myślicie? Licze na wasze komentarze. Niech Aniołki będą z Wami. Kocham Was.

 

 

 

donmario : :
lip 26 2006 Bez tytułu
Komentarze: 15

 

Moja tegoroczna zaplanowana kariera prawnicza poszła się jebać w krzaki.Miałem wesoło z podniesioną głową przemykać w todze niegłebionymi korytarzami sądu, ale jak już wspomniałem wszystko poszło się jebać. Niewiele brakowało, ale teraz już wiem co, jak i dlaczego.Bo prawie sie udało, prawie robi wielką różnicę. A miało być tak pięknie, telewizja, wywiady.

Przenoszę więc początek mojej na pewno kurwa błyskotliwej kariery na następny rok. Nie interesuje mnie też nic pośredniego , nic pomiędzy, niz w zastępstwie, żadne tło, czy kurwa support. Nie, bo jestem ambitny, tak? I prędzej będe mył gary w Stanach , kroił cebule w Anglii, zapierdalał z szklarni w Szwecji, zrywał banany czy patroszył arbuzy na Wyspach Kanaryjkich albo pasł owce na wzgórzach Portugalii, niż kurwa pocił się w białej koszuli za biurkiem w Polsce Ludowej nie mając poczucia, że to jest jakiś rozwój, i wiedzać ,że to jest porruszanie się po powierzchni tego samego schodka w bok, zamiast kurwa wchodzić na stopień wyżej. Ale jak mawiał Platon nie ma tego złego , co by na dobre nie wyszło, i tym optymistycznym akcentem czeka mnie następny rok bujania sie po świecie, i tak do zajebania.Ale przecież ja to lubie, nie?

donmario : :
lip 18 2006 Na melynie inaczej czas płynie, a w Stolycy...
Komentarze: 6

 

Tak słuchając sobie wolno i powoli Możdżera Leszka , co to z przyjaciółmi koncert grał jakiś na pianinie swymi mistrzowskimi palcami przebierał , rozmyślałem jak to ludzie potrafią talentami różnymi obdarzeni być, jak to im się podwójnie potrójne kolorowe złote szaro różowe płyty otrzymywać razem z oklaskami rzęsistymi należy i obrazy tworzą się w mojej głowie, że jak koło Pałacu Nauki I Kultury stałem w mieście dużym Warszawa i jak tam od chuja i jeszcze trochę żuli stało, takich żuli z wyboru i takich , których zewnętrzny imperatyw  w żulostwo wtrącił. Przed tym właśnie Pałacem Nauki i Kultury stałem, gdzie żul w swym amoku lał na ten Pałac w sensie dosłownym, lał na Naukę i Kulturę, bo one mu obce bardzo i kurewsko dalekie były, jak stąd do Japonii.

A obok w kolejce długiej pokrzywieni , pozwijani, skuleni życiem swym bezdomnym po zupe w kolejce stali obywatele RP kategorii żadnej,  ważna to była chwila , bo zupa rzecz jasna gęsta, pożywna i darmowa , darmowa jak ludzki uśmiech.

A czemu o tym mówie nie wiem, słuchając Możdżera Leszka, jak daleko pada jabłko od Kultury wyższej, jak blisko i jak daleko , jak obce i jak znajome są te światy dwa, że pod Salą Kongresową , gdzie rozdawane są polskie oscary, Fryderyki, błyskają flesze, światła, autografy, gwiazdy i gwiazdory, gdzie błyskotliwa Magda Mołek po czerwonym dywanie chodzi z mikrofonem i w pięknej jak ona sama sukni chodzi po dywanie tym właśnie wyścielonym w swych klasowych butach na obcasie  rozdaje swe zęby ułożone w uśmiech  tak wyuczony, że już naturalny. Zawsze chciałem być  Magdą Mołek .

 A 20 metrów dalej opieka społeczna zupę rozdaje. Na tym samym świecie dwa światy, biedny i bogaty, chuje i szmaty, gwiazdy i gwiazdory, komedie i horrory.

Symbol Kultury i Nauki Pałac symbolicznie olany, a Możdżer , który ma na imię Leszek, odbiera muzyczne oscary, i gra pięknie, cudowną , namiętną muzykę poważną braną na poważnie, jak ta nasza polska rzeczywistość chujem wieje. Czas spierdalać.

 

 

 

donmario : :