Archiwum maj 2005


maj 31 2005 You're trapped in your lovely nest and the...
Komentarze: 22

 

Stary musze działać, musze, musze, kurwa musze. Przecież nie będę stał w miejscu, już , za chwilę ,teraz, zobacz na innych, zobacz jak zapierdalają, jak biegają, jak intensywnie myślą, jak ścigają się w pomysłach, jak ścigają się z presją czasu. To jest ta chwila, to jest ten czas, musze iść za ciosem, jestem w uderzeniu. Nie widzisz kurwa, przetrzyj oczy popatrz biegną, bierz pałeczkę i zapierdalaj w tej sztafecie. Przecież jak tego nie zrobisz zatrzymasz się na dobre. Pędzisz jak rakieta, a teraz taki hamulec, pojebało Cię!

Jak nie teraz to nigdy, jak się nie uda to nigdy! Zginiesz gdzieś w zaścianku, zatopiony w niezrealizowanych ambicjach, zgnijesz jak ziemniak w piwnicy, jak niewolnik pod jarzmem Pana.

Nie chcesz mieć mebli z IKEI, nie chcesz AUDI pod domem, nie chcesz Calvina Klein’a, Gucciego, Versace’go, nie chcesz być rekinem salonów pożerającym małe płotki.

Zobacz  Oni idą jedyną, właściwą drogą, Oni widzą światło, to wyrafinowani kucharze, znają przepis na Twoje szczęście, Moje szczęście, w ogólne na każde szczęście.

W dżungli możliwości karczują co widzą, robią sobie przejście, deptają szlaki. Z modlitwą na ustach, z powtarzaną mantrą- „IKEA, AUDI, Calvin Klein”. Oni wiedzą, bo jest ich dużo, oni mają rację, bo jest ich dużo, w nich siła, bo jest ich dużo.

I wiesz co? Dziewięciu na dziesięć powie ci, że jesteś pierdolnięty. Co z tego że ten ostatni ci tego nie powie, On tak pomyśli.

 

I nie patrz tak na Mnie jakbyś był za szybą!

 

- hahahahahahahahahah!

 

I nie śmiej się kurwa jak do Ciebie mówię!

 

 

 

 

donmario : :
maj 27 2005 Nieważne co robisz i tak nie wyjdziesz stąd...
Komentarze: 26

 

Kiedyś byłem innym człowiekiem.

 

Szukałem stanu trwałego, czegoś czego można się chwycić i przy tym trwać. Jakiejś myśli jednej czy zjawiska niezmiennego , aksjomatu, z którego można zbudować konstrukcje  otaczającej rzeczywistości. Chciałem wszystko ponazywać, wybadać środowisko i umiejscowić się w nim na jakiejś możliwie najlepszej pozycji. Myślałem, że jak znam zasady tych puzzli to mogę je swobodnie poukładać. No i przypasowałem wiele elementów, wyłonił się z tego obraz. Byłem poukładany, to znaczy, że umiałem się poruszać we własnym chaosie, aż wreszcie przyszedł wiatr niespodziewany, mocniejszy i rozjebał moje klocki. „O nie, kurwa”- pomyślałem sobie wtedy, nie będę pierdolonym Syzyfem. Ten wiatr nie przyszedł z zewnątrz, on przyszedł ze mnie samego. „Jesteś roztańczonym pyłem tego świata”- jak mawiał Tyler Durden w filmie „Fight Club”. Świat składa się niestabilnych elementów, więc Ja jako niestabilny element niestabilnego świata, zachowuje się niestabilnie.

Reprezentanci modelowych rodzin- mama ,tata, dwoje dzieci- opierają się na relacji, która ich cementuje na razie i na jakąś chwilę, bo wszystko jest kwestią splotu przypadkowych okoliczności. Nie ma czegoś takiego jak dozgonna miłość, w ogóle nie ma nic dozgonnego, wszystko jest efemeryczne i chwilowe.

Budując konstrukcje piękne chcemy, żeby były one i trwałe. Ale to jest tak jak z budową zamku z piasku na plaży, mnóstwo czasu, pracy i cierpliwości, piękny efekt, jedna fala i chuj w bombki strzelił.

Wpisując się w nurt takiego myślenia, jedyną stałą rzeczą jest myśl, że nic nie ma stałego. Jedyną myślą na której mogę się oprzeć jest myśl, że na niczym się oprzeć nie mogę.

Jestem tylko zbiorem atomów, zniewolony grą hormonów, bezmyślnym nosicielem materiału genetycznego.

Jestem plastikowym chłopakiem z dyskoteki.

 

Kiedyś byłem innym człowiekiem.

 

donmario : :
maj 19 2005 Could you be a little more like a good girl?...
Komentarze: 19

 

Oświadczam uroczyście, że ukazał mi się szeroki horyzont swobody myśli i czynów. Pracę magisterską, którą na własny użytek nazwałem „gównem” już zakończyłem i czekam na obronę . Często jak mnie znajomi pytali „hej , jak tam praca?”, „co tam , jak się praca posuwa?”, „kończysz już chłopie tą pracę?” zawsze odpowiadałem- „ciągle piszę to gówno” i tak już się utarł ten jakże niewdzięczny termin do jakże wdzięcznej pracy umysłowej mającej uczynić Mnie Wielce Jebanym Panem Magistrem.

Właściwie co ja mam się bronić, skoro nie mam nic , co przedmiotem obrony mogłoby być. Będę  właśnie atakował!

To jest czysto praca odtwórcza, nawet nie mogę mieć własnych poglądów, bo mnie zajebią. Dlatego śmieszy mnie to jak ludzie są tym strasznie napompowani i dumni, jakby Boga za nogi złapali, jakby od teraz góry mogli przenosić. „No to teraz z Ciebie półtora gościa jest ”-odpowiadam kumplowi, który to zafrasowany pochwalił mi się, że właśnie ulepiono go świeżym magistrem.

Dla mnie to nie jest żadne osiągnięcie, to jest podstawa do której się dopiero dobijam. Bez tego jestem niczym , z tym też zresztą niczym, dopiero to ,co z tym zdołam zrobić, okaże się czy do czegoś doszedłem.

No więc mam jakiś miesiąc przed sobą nieskażonego ruchem czasu. Jak mam wolny czas to intensywnie myślę o tym jak by tu nie mieć wolnego czasu, a to nie wróży nikomu dobrze. Odkaże zainfekowane myśli, otoczę zmysły muzyką. Zatopię się  w wannie, w winie , i w książce o pięknej dziewczynie.

 

Ale zanim to wszystko zrobię , zadam sobie pytanie „Co z tą Polską?”.

 

donmario : :
maj 12 2005 Ankieta raz jeszcze.
Komentarze: 17

 

"Napisz  jak byś się czuł gdyby cię tylko motywowali w sposób negatywny czyli opierdalali straszyli zwolnieniami  itp."-kolejne pytanie do ankiety od tego samego kumpla.

 

Człowiek motywowany negatywnie przede wszystkim żyje w permanentnym strachu. I to nie tyle starach przed reakcją samego oprawcy- pracodawcy na efekt jego pracy, ile przed konsekwencjami jakie płyną z realizacji formy ostatecznej nacisku, czyli zwolnienia.

Brak pieniędzy zagląda wtedy w oczy, a wiadomo, że brak pieniędzy to na pewno degradacja osobnicza, i całej familii osobnika uzależnionej materialnie od niego właśnie. Degradacja oznacza drastyczny spadek z jakiejś półki społecznej na szczebel najniższy. Początkowo objawia się to tak: „nie można iść do kina, bo nie ma na chleb”, „nie można wypić dobrego wina, bo nie ma na chleb”, nie można wypić piwa ,bo nie ma na chleb”,  „ można wypić denaturat, bo i chleb się do tego przyda, a w ogóle wszystko to chuj”. Jeśli wszystko to chuj, to żona-chuj, dzieci- chuj, no i sam bezrobotny-chuj największy ( łac. Chujus Wielgus ).

 

Apropo chuja, to wszystko właśnie, cała koniugacja zdarzeń zależy od decyzji  jednego władczego chuja, i ta jego decyzja wywołuje efekt domina.

Bo ten właśnie chuj pracodawca, pchany ekonomiczną żądzą zysku, czyni wokół siebie spustoszenie. Relacja między oba panami sprowadza się do relacji człowiek-maszyna. Ten pierwszy chce go na maxa wyeksploatować, wytrzeć go jak szmate, ten drugi wykonując niewolniczą pracę, w zaciszu swoich myśli marzy o tym, żeby go  zasztyletować.

 

Motywacja negatywna pewnie jest skuteczna, ale jakże krótkofalowo. Pracownik żyjący pod ciągłą presją, w stresie i napięciu, kiedyś na pewno pierdolnie jak balonik wypełniony gazem, powodując chaos w miejscu pracy. Chaos w miejscu pracy jest stanem nie kontrolowanym, stan nie kontrolowany jest zagrożeniem, a zagrożenie jest na pewno stanem niepożądanym przez pracodawce zajebiście…w miejscu pracy  oczywiście.

 

Poza tym to wszystko jest niezgodne z BHP.

 

 

 

donmario : :
maj 10 2005 Ankieta zdrowego człowieka.
Komentarze: 12

 

"Mam do Ciebie sprawe, mógłbyś wypełnić mi ankiete pracownika wózka widłowego, bo musze to zamieścić w pracy magisterskiej, a wiem, że zawsze chciałeś być operatorem czarnej gałki"- zwrócił się do Mnie kumpel.

Dwa zwięzłe pytania do tegoż wyimaginowanego operatora, czyli do Mnie.

Co lubię w mojej pracy:

Najbardziej w mojej pracy lubię nie pracować. Lubię ten poranny marazm, kiedy nic się nie dzieje, spokój i cisza, bo kierownictwo nie dotarło jeszcze do pracy.

Potem , gdy już zakład się ruszy z letargu, lubię momenty ,gdy współpracownicy chowając się po kątach jarają nielegalnie szlugi, a mnie wysyłają na zwiady. Lubię to ,bo wtedy czuje się kimś ważnym , wiem ,że mi ufają i pokładają we mnie nadzieje, że ich nie wsypie. Jestem ich okiem i sondą, wypuszczonym przez ślimaka rogiem.

Mają do Mnie zaufanie. Zaufanie załogi tworzy pozytywne środowisko, a bycie pozytywnym elementem pozytywnego środowiska, sprawia, że i praca jest pozytywna. Pozytywna praca rodzi pozytywne myślenie o pracy, przed pracą, w pracy i poza pracą, a to wszystko sprawia, że jest iście kurwa zajebiście!...w tej pracy oczywiście.

 

Poza tym to lubię to, że dostaję w ogóle wynagrodzenie.

 

 

 Czego nie lubię w mojej pracy:

Najbardziej w mojej pracy nie lubię pracować, a kiedy już muszę pracować , to nie lubię pracować długo, a jeśli już muszę pracować długo , to nie lubię pracować intensywnie. A jeśli  muszę pracować długo i intensywnie, to nie lubie pracować efektywnie. Jeśli muszę już pracować długo, intensywnie i efektywnie, to znaczy, że jestem wykorzystywany, no i właśnie tego nie lubię najbardziej, bo bycie wykorzystywanym znaczy bycie przedmiotem. A bycie przedmiotem oznacza mniej więcej tyle ,że można mnie swobodnie kopać w dupe.

 

Poza tym, nie lubię tego, że dostaję niskie wynagrodzenie.

 

Resumując to w ogóle ten mój wózek to się ciągle psuje, i chyba z tej roboty zrezygnuje.

 

 

 

 

donmario : :