Archiwum listopad 2005


lis 07 2005 Gap year.
Komentarze: 14

 

Po powrocie ze Stanów,miałem się obronić i kontynuować zaplanowany "gap year".Za dwa tygodnie jade do Anglii na miesiąc.Trzy dni świąt spędzam w domu,i jade do Szwecji na trzy miesiące.Załaduje w plecak książki, na uszy naciągne słuchawki (model "panasonic") z dźwiękami "saint germain", "d'sound" i "symfonią varsovia".Będe pracował, słuchał, pracował, czytał,pracował, poznawał ludzi, pracował, a potem pracował.Pewnie będzie zapierdól ,ale nie samym zapierdolem człowiek żyje.
W kwietniu się kończy mój "gap year",uczę się do aplikacji, zasypuje się książkami i z chaty nie wychodze.W weekendy niezmiennie, metodycznie chleje i się bawię.Ludzie miewają plany.Mam i Ja.Planu awaryjnego nie ma.

donmario : :
lis 03 2005 Przebłyski z podróży.
Komentarze: 12

 

Tijuana,Meksyk.
W Tijuanie są dwie przecinające się reprezentatywne ulice, jak z nich zboczysz masz przejebane.Zboczyłem.Nagle stało się szaro i gęsto od brudu.Ulica zapchana dziesiątkami kurew i alfonsów,wymachiwujących rękami w gescie zaproszenia, jedyne 35 dolarów.Kurwy przepaskudne ,połyskujące szerokim czerwono-krwistym szminkowym uśmiechem.Bardziej przestraszały,niż kusiły,więc zacząłem spierdalać.Na koncu ulicy, naga, stara meksykanka siedząca na chodniku,oczy wypełnione samymi białkami,kołysze swoje stare ciało.Zacząłem spierdalać jeszcze szybciej.Gdy już spierdalałem krokiem Korzeniowskiego, "give me a one dime"-powiedziało,jakieś bliżej nieokreślone coś, które mógłbym powiedzmy nazwać kobietą.W pośpiechu zromumiałem "time", więc mówie jej  który czas,w odpowiedzi słyszę, to co już dawno wiedziałem,żebym lepiej stąd spierdalał,bo może mi się coś stać.Więc spierdalam, razem z dwoma kumplami,na najbliższy powrotny autobus do Ameryki.

Głowny Dworzec autobusowy-Greyhound,Los Angeles.
Stoimy w kolejce do autobusu do Las Vegas,w około grube murzyńskie dupy, baba z tak wielkimi cycami,że dopuki siedziała byłem przekonany,że ma tam zawinięte dwa niemowlaki."anybody wanna some kokaine?"-koleś dealuje sobie bezceremonialnie wsród pasażerów.

Głowny Dworzec autobusowy-Greyhound,Las Vegas.
Koleś w konwulsjach umiera na betonie dworca,przepity albo przećpany.Obok karetka reanimacyjna,w tle zbiorowisko pływających jak w zupie oczu ludzkich, w tym jedna para moja.Koleś nie chce podawanej mu wody, woli puszke browara.Nie wiem czy umarł, poszedłem oglądać kasyna.

lotnisko JFK,Nowy Jork.
Urywa się szlufka w plecaku, Tequila pęka i rozlewa sie żółta maź.Zlizał bym,gdyby nie było tak dużo ludzi.

lotnisko Charles de Gaulle,Paryż.
Przebieram się w kiblu, zostawiam aparat na minutę.Aparat zajebali.

donmario : :